czwartek, 25 sierpnia 2016

okienne dylematy

Nie wyobrażam sobie okien w domu bez firanek. No po prostu nie czułabym się jak w domu. Jeśli mam gołe okna to tylko dlatego, że firanki akurat są w praniu :D
Nie mam na myśli grubych koronkowych firan, jakie pamiętamy z rodzinnych domów... tylko lekkie, zwiewne, delikatne woalki upięte bądź puszczone luzem...
Każde pomieszczenie w moim mieszkaniu posiadające okno musi owe okno mieć ubrane.
Niedawno będąc w Zamku Królewskim czy w Pałacu w Wilanowie zdałam sobie sprawę, że to co mnie najbardziej interesuje w tych zamkowych wnętrzach to żyrandole i oczywiście okna- ich szaty... wprawdzie nie uświadczysz tam zwiewnych, delikatnych firanek, lecz grube kotary, zwoje materiały udrapowane w oknach, ale są tak piękne, że po prostu nie mogę przejść obojętnie. Po prostu, dla mnie ubranie okienne nieraz stanowi całą najważniejszą dekorację. Jeśli okno jest źle ubrane, to i całość nie będzie mi leżała.
Nie ukrywam, że miałam mega problem (i nadal w sumie mam) z oknem kuchennym. No cokolwiek bym tam nie zawiesiła, to ciągle coś jest nie tak...
Zobaczcie jak się to okno zmieniało
Najpierw była zasłonka z napisami, taka trochę retro wiejska... podoba mi się, ale chyba jest nieco za krótka




Widok za oknem poraża, nie? :) Kolejny pomysł- to zasłona, taka w stylu klasycznym, idealna do salonu, ale za krótka dla mnie




Pomysł był realizowany zimą jeszcze, kiedy brzydota za oknem dominowała, nawet taka zasłona tego nie zmieniła ;)
Pojawiły się więc zazdrostki- nie jest to moja ulubiona forma dekoracji, ale w tym przypadku była niezbędna... wprawdzie pojawiły się już rośliny, zarówno za oknem jak i na oknie, więc paskudny gołębnik już tak nie odstraszał :D



Ale poszukiwałam dalej- i znalazłam bardzo fajny lniany lambrekin, do mojej stylizowanej na wiejsko (za jakiś czas) kuchni bardzo pasuje 



Później lambrekin dostał do towarzystwa dwie białe, lniane zasłonki


i tak było przez całą zimę, aż to teraz- teraz wrócił lambrekin z woalu, który zamiast zazdrostek dostał firanki
Co myślicie? Która z pokazanych okiennych stylizacji wypadła najlepiej? A może coś jeszcze innego wykombinować?
Pozdrawiam
July

5 komentarzy:

  1. Mnie najbardziej się spodobała stylizacja nr 2, ale do kuchni bardzo podobają mi się roletki. Możesz zobaczyć jakie uszyłam do siebie na moim blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam tak samo, ze na oknach muszą byc jakieś firanki czy zasłonki. jakoś tak przytulniej w domu jest wtedy.
    Pięknie u Ciebie!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. A może rolety rzymskie? Ja jestem nimi zaczarowana ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tez mam odwieczny problem z oknem w kuchni, póki co mam zasłonki w beżowo-białą kratkę po bokach i żaluzje. Myślę jednak o żaluzjach drewnianych. Pozdrawiam-D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmm... rolety, żaluzje- na pewno ukryją mi brzydotę za oknem, która niebawem się objawi, ale też zasłonią nieco światła. A wokół okna? Skłaniam się ku kuchennej klasyce czyli zasłonkach w kratę biało-czerwoną... i może taki sam lambrekin?

    OdpowiedzUsuń