sobota, 18 lutego 2017

Z cyklu: wnętrza filmowe... Sztuka zrywania

Lubicie oglądać jak mieszkają inni? Ja bardzo, nieraz zdarza mi się zerkać z ulicy do czyjegoś pokoju, zaglądać przez niezasłonięte okna do czyjegoś mieszkania... nawet oglądając film zwracam uwagę na to jak urządzone są wnętrza bohaterów. Mój małżonek nieraz się śmiał, że nie da się ze mną nic obejrzeć... Lubimy oboje oglądać stare filmy i jak się ostatnio okazało, mój luby sam się wkręcił... „widziałaś te kinkiety?”- pyta małżonek... no ba, pewnie że widziałam :)
Ale dziś nie będzie o starych filmach, ale o filmie współczesnym pt. ”Sztuka Zrywania”.
Mieszkanie głównych bohaterów to typowy amerykański apartament. Uwielbiam takie mieszkania. To co mnie w nich zachwyca to architektura wnętrza:
  • wysokie, białe listwy przypodłogowe,
  • białe obramowania okien i niewielki parapet
  • kwadratowe okna ze szprosami
  • białe listwy- sztukaterie pod sufitem
  • futryny, ościeżnice czy wreszcie same drzwi
    Warto zwrócić uwagę na to, że wszystkie wymienione elementy są białe. I nie dlatego, że taka akurat panuje moda, ale dlatego, że białe bynajmniej nie są ściany. Otóż ściany w amerykańskich filmach zawsze mają jakiś kolor. Beż, brąz, może oliwka, czasem też szary. Podłogi natomiast są w brązie, zwykle jest to jakiś rodzaj ciemnego drewna.
foto: net

foto: net
    Ale przejdźmy do samego wnętrza ze Sztuki Zrywania
    Na początku pokażę to co w filmie jest na końcu, czyli samo wnętrze, ogołocone z mebli. To samo piękno o którym pisałam wcześniej.
kadr z filmu Sztuka Zrywania

kadr z filmu Sztuka Zrywania
 Ciemna podłoga i ciemne ściany odcięte są od siebie jasnymi listwami przypodłogowymi. Przyciemnione ściany i biel tychże elementów daje wrażenie czystości i prawdziwej elegancji. Okna w białych ramach wyglądają zupełnie jak obrazy, żywe obrazy... spójrzcie na ten widok za oknem :) Oczywiście w przeciwieństwie do naszych polskich mieszkań w tym lokalu mamy okna wychodzące na różne strony świata, dzięki czemu pomieszczenie jest jaśniejsze.
To pomieszczenie, jadalnia, zwraca uwagę już na wejściu... niezwykle dekoracyjne kwadratowe filary- kolumny usytuowane na dobudowanej części ściany pokrytej angielską boazerią. To pewnego rodzaju przepierzenie, które nie tyle oddziela jadalnię od salonu, co bardzo fajnie je ze sobą łączy. Z jadalni mamy świetny widok na to co dzieje się w salonie i odwrotnie, a jednocześnie mamy dwa osobne pomieszczenia.
kadr z filmu Sztuka Zrywania
kadr z filmu Sztuka Zrywania
 Jak wspomniałam wcześniej to pomieszczenie ma w sobie tyle wdzięku, że właściwie nie potrzebuje już żadnych dekoracji. Dla mnie wystarczyłby tu długi stół z ciemnego drewna, niczym, nie przykryty i wazon z bukietem kwiatów :), no i jakieś krzesła oczywiście. Patrząc na to zdjęcie mam nieodparte wrażenie, że skądś znam te krzesła i zasłony... i jak tak dłużej myślę, to dochodzę do wniosku, że owszem znam je, z naszego rodzimego „podwórka”... główny bohater jest bowiem Polakiem, a owo wyposażenie kojarzy mi się po prostu z Prl`em :) Zresztą w salonie również pojawił się taki akcent w postaci foteli w zielono pomarańczowe ciapki- na zdjęciu po lewej stronie.
kadr z filmu Sztuka Zrywania
  To mieszkanie jest przykładem na to jak łączyć stare z nowym, czy raczej jak do klasycznego amerykańskiego wnętrza przemycić meble, których czas dawno minął... chociaż zauważam, że meble w stylu PRL wracają na salony, więc w sumie to dość nowoczesne połączenie.
kadr z filmu Sztuka Zrywania
Jeśli chodzi o wystrój tego salonu, to przede wszystkim, znajduje się tu dużo jakby przypadkowych mebli. Mamy wspomniane już wcześniej Prl-owskie fotele w ciapki, dwie kanapy: czarną i białą o zupełnie różnej tapicerce, kilka stolików i ława ze szkłem, a także mnóstwo obrazków i lamp. Dlaczego ta ilość sprzętów nie przytłacza? Dlatego, że wszystko jest spójne kolorystycznie. Mamy tu jasne regały, kominek i wspomniane na początku ościeżnice i do tego białą kanapę, mamy brązową podłogę i kanapę, i do tego brązowe stoliki, rolety i kilka poduszek. Dalej mamy oliwkowe ściany, zielonkawe ciapy na fotelach i również kilka poduszek. Dla zrównoważenia całości, kroplą intensywniejszego koloru staje się rudy, który pojawia się na obiciu foteli, kolejnych poduszkach i umieszczonym na sztaludze, obrazie. Dodajmy do tego jeszcze dywan i zasłony w podobnym odcieniu.
Uwagę przykuwa jednak „biała ściana”, która znajduje się na wprost jadalni.
kadr z filmu Sztuka Zrywania

Ściana zdominowana jest przez zabudowę kominkową. Duży, prosty w formie kominek, który okalają wykonane z tego samego materiału kolumny. Powstałe po obu stronach nisze zabudowane zostały niewysokimi regałami na książki. Cała ściana tworzy bardzo prostą, regularną konstrukcję.
Dalej mamy już to co lubię najbardziej, czyli klimat jak i daje wielopunktowe oświetlenie. Takie same kinkiety nad kominkiem i na ścianach w przedpokoju...
kadr z filmu Sztuka Zrywania
kadr z filmu Sztuka Zrywania
kadr z filmu Sztuka Zrywania
lampki stołowe ustawione na stolikach. Punktowe światło daje poczucie ciepła, przytulności. Aż chce się być w takim pomieszczeniu, zasiąść na kanapie w otoczeniu poduszek, z kieliszkiem wina w dłoni :) W takich pomieszczeniach nigdy nie ma górnego światła- bo ono jest ostre, zimne, nie ma po prostu tego klimatu.
kadr z filmu Sztuka Zrywania
Na zakończenie, wychodzimy z mieszkania na korytarz, a tam... niespodzianka :) 
kadr z filmu Sztuka Zrywania
 Korytarz, który urządzony jest jakby był pomieszczeniem mieszkalnym. Niebieskie ściany w podłużne paski, fantastyczna stylowa konsolka pod ścianą, fotel, obraz i oczywiście lampka :) Bardzo klasyczne zestawienie.
Jak Wam się podoba to mieszkanie?

1 komentarz: