Na temat hygge
napisano już wiele, opisując je np. jako „duńską sztukę
szczęścia (...) filozofię życia, coś, co czyni ludzi
szczęśliwszymi (...) dotyczy różnych sfer życia – poczynając
od emocji, uczuć, na architekturze, designie i gotowaniu kończąc” ...
Co
to jest?
Definicję słowa
Hygge świetnie oddaje pewien fragment tekstu już w pierwszym
akapicie:
Kubuś Puchatek
na pytanie jak się pisze słowo oznaczające pewne uczucie
odpowiedział „Tego się nie pisze, to się czuje”.
Zaś całą
kwintesencję hygge prezentuje inny fragment:
„Któregoś
roku w grudniu, tuż przed Bożym Narodzeniem, spędzałem weekend z
kilkorgiem przyjaciół w starej chacie. Najkrótszy dzień w roku
rozświetlał pokrywający wszystko dookoła śnieżny kobierzec.
Kiedy około czwartej po południu zaszło słońce i mieliśmy je
zobaczyć dopiero za siedemnaście godzin, weszliśmy do środka,
żeby rozpalić ogień w kominku. Zmęczeni długą wędrówką, na
wpół śpiący, w grubych swetrach i wełnianych skarpetach,
usiedliśmy wokół paleniska. Słychać było jedynie bulgotanie
gotującego się gulaszu i trzaski ognia, od czasu do czasu ktoś
wypił łyk grzanego wina. Nagle odezwał się jeden z przyjaciół:
- Czy może być coś bardziej hygge? – spytał retorycznie
- Może – powiedziała po chwili jedna z dziewczyn – Gdyby na dworze rozszalała się burza śnieżna”.
Skandynawia
generalnie kojarzy mi się z zimnem, bielą śniegów, ale i słońcem,
które tą biel rozświetla. Kocham zimę śnieżną ale koniecznie
słoneczną, i niechby mróz sięgał nawet do -20 stopni... Taka
aura powoduje, że czuję jakąś wewnętrzną radość, zachwyt...
urzeka mnie to co widzę dookoła
Hygge więc kojarzy
mi się z zimą i z tym wszystkim co czujemy i co robimy, aby
uprzyjemnić sobie ten zimowy czas. Jest więc to pewien stan
emocjonalny... to poczucie szczęścia, jakiś rodzaj przyjemności...
duchowej czy fizycznej... to szeroko pojęty klimat, nastrój,
ciepło...
Swoją książkę
dostałam właśnie zimą, pod choinkę i czytałam ją długo...
bardzo długo, mimo że jej objętość pozwala na rozprawienie się
z lekturą w jeden wieczór... lecz ja czytałam ją podczas długich,
gorących, relaksujących kąpieli... to bardzo odpowiednie warunki
do czytania tej książki :)
Tego
się nie pisze, to się czuje
W samej książce jest wiele fajnych tekstów, takich z
którymi człowiek natychmiast się utożsamia, przy których myśli
„ooo tak właśnie mam”. I choć wiele rzeczy jest typowo
skandynawskich, szczególnie jeśli chodzi o design, to łatwo można
je sobie „przetransferować” na własny styl ;)
Dla mnie hygge to po prostu pewien szczególny klimat,
który tworzy m.in.:
Światło-
miękkie, ciepłe, kojące
- światło świec-
delikatnie drgający płomyk, tworzący niesamowite wizualizacje na
wszystkim w czym się odbija
lub kilka igrających
ze sobą płomyków
- zachód słońca-
niesamowite zjawisko, które
najpiękniej chyba wygląda w długie, letnie wieczory
- światło
punktowo rozmieszczone
O takim
rozmieszczeniu światła pisałam już wielokrotnie. Najbardziej
klimatyczne, najcieplejsze i najłagodniejsze dla naszych zmysłów,
szczególnie po długim ciężkim dniu. Takie światło dają lampy
stołowe, ustawione na stolikach, konsolkach czy parapecie
Przyjemności
– niezaprzeczalnie kojarzą się z rozpieszczaniem zmysłu smaku
- kawa
rozgrzewająca,
aromatyczna, parująca w ulubionym kubku, najlepsza o poranku...
szczególnie wtedy gdy za oknem leje, a my nie musimy nigdzie iść
:)
- gorąca
czekolada- pyszna, słodka, rozpływająca się w ustach rozkosz,
najlepsza na jesienne deszczowe dni
- herbata
gorąca zimowa
herbata pachnąca pomarańczą, anyżem i goździkami... ten zapach
nieodparcie przywodzi na myśl świąteczne, zimowe wieczory... przy
kominku, w którym miło trzaska ogień, otuleni ulubionym, ciepłym
kocem...
bez słodyczy i
ulubionej prasówki się nie obejdzie
a wieczorem może
jakaś słodka nalewka? Na przykład mandarynkowa z anyżem,
cynamonem i goździkami
(przepis tu)
Ciepło
pierwsze skojarzenie
to ciepły sweter, grube skarpety, gorąca herbata i kominek w którym
kojąco trzaska ogień, i koniecznie szalejąca za oknem burza
Dom
to miejsce w którym
jesteśmy sobą, w którym czujemy się najlepiej, ten stan
emocjonalny najlepiej oddaje znana sentencja wszędzie dobrze, ale
w domu najlepiej...
Dom,
a w nim ulubiony fotel
miejsce w którym
można oddać się lekturze
zatracić się w wyobraźni
lub zwinąć się w
kłębek, zamknąć oczy i otulając się ulubionym kocem, po prostu
odpoczywać
Bycie
razem
Miłość
to nie tylko Walentynki, ale okazywanie sobie uczuć
codziennie, chociażby poprzez wspólnie jedzone posiłki
przy fajnie nakrytym stole
Rodzina
to miłość w czystej postaci, bezwarunkowa,
bezinteresowna...
Radość
a więc jakieś zabawy, wygłupy, wspólne „selfie”
z pluszakiem w tle
to też bycie razem
tak po prostu, bez nadęcia, na luzie, swobodnie... to takie właśnie
wspólne leżakowanie dziecka z psem na rozgrzebanej pościeli
Hygge to po mojemu
po prostu poczucie szczęścia, bez względu na to czy wywołuje je
uśmiech mojego dziecka, wolna chwila dla siebie czy kupno nowego
bibelotu do domu :)
Piękna interpretacja własna :). Śliczne kadry okraszone mądrym słowem. Serdecznie pozdrawiam :).
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)
UsuńKsiążkę ostatnio zakupiłam i pilnie wertuję :).pozdrawiam
UsuńWzruszające zdjęcia!Nie wiedziałam o istnieniu słowa hygge!Cudowny i przesłodki maluszek. Zazdroszczę fotela:) Pozdrawiam sredecznie
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czyta Twój post, pod większością z Twoich wyznaczników szczęścia podpisuję się bez wahania :) Prawdziwe szczęście składa się z drobiazgów, z ulotnych chwil, trzeba umieć tylko je zauważać , doceniać i cieszyć się nimi :)
OdpowiedzUsuńDwa przytulone do siebie noskami buziaki, rozłożyły mnie na łopatki <3
Pozdrawiam serdecznie, Agness :)