poniedziałek, 15 czerwca 2015

z życia ogrodowego

Ogromnie ubolewam nad tym, że mój aparat- teraz kiedy jest mi najbardziej potrzebny, odmówił posłuszeństwa. I właściwie nadal nie wiadomo co mu jest. Jak się pan serwisant dowie to mi powie. Dlatego zmuszona jestem zadowolić się tej marnej jakości zdjęciami z telefonu :\ Wrzucam w sumie ku pamięci, bo wszystko wokół nas tak bardzo się zmienia, tego co jest dziś jutro może już nie być.
Jako że niewielki kawałek ziemi został mi dany, staram się nim jakoś zaopiekować, a że zarówno fundusze i jak i możliwości mam dość ograniczone, robię tyle ile jestem w stanie. Obiecuję sobie, że „tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco” bo faktem jest, że zamiast trawy mam ściernisko, zresztą i ziemia nie zachwyca. Ale mimo wszystko tak cieszy to, że jednak ten skrawek ziemi mam. I kiedyś będzie tu pięknie :)
A tak było na początku:










 potem wzięliśmy się za robotę, przekopaliśmy kawałek ogródka pod "warzywnik"

 i rozsadę domową przesadziliśmy do ogródka

 tak było miesiąc temu

 a tak jest teraz
 tak naprawdę z moich rozsad udało mi się wyhodować tylko pomidory, tzn. te krzaczki, które być może obdarują mnie pomidorami ;) reszta albo nie wzeszła, albo wzeszła, a potem ją szlag trafił, w sumie jak na pierwszy raz to i tak nieźle





















 mam ja i róże, przepiękne dwukolorowe, chciałoby się zrobić zbliżenia na pączki i płatki, ale nie ma czym :/

 fuksja wkopana w ziemię z doniczką, bo na zimę trzeba ją wyjąć- stała wcześniej na ziemi, ale doniczka jest zwykła, a drzewko jest dość ciężkie i wiatr robił z nim co chciał, przydałaby się taka duża donica gliniana. Piękna jest i jej przydałoby się zrobić lepsze zdjęcia...



a tu krzewuszka, widziałam tę roślinę już wiele razy, ale ciągle nie mogłam się dowiedzieć co to takiego, i kiedy już przypadkiem zupełnie trafiłam na jej nazwę, okazało się taka jest w ogrodniczym, można by rzec, za rogiem. Właściwie wszystkie te kwitnące piękności kupiłam u siebie na wsi, a fuksje to nawet na rękach przyniosłam, bo za duża i w samochodzie by się zmarnowała



 i na koniec krzaczki owocowe: porzeczki, agrest

Jeszcze parę kwiatków, krzaczków, pnączy by się przydało, nie mówiąc już o altanie, liliach wokół, świecznikach wiszących, wygodnej ławce, mrożonej kawce i ...urlopie :) 

Pozdrawiam czytających :) 
July

4 komentarze:

  1. Już zrobiłaś bardzo wiele, na pewno wkrótce uda się wypić kawkę w altanie :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wszystko po kolei :) I tak przemiana już jest ogromna. A zamiast altany może być póki co kocyk rozłożony - też będzie miło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No po kolei, tylko ja niecierpliwa jestem ;) Ale korzystam już z ogródka, jakieś stare plastikowe krzesełka się znalazły i można w słońcu kawkę wypić :)

      Usuń