Co do wspomnianej imprezy to parę fotek pokazuję... parę, bo niestety nie pomyślałam o tym żeby wcześniej wszystko obfotografować (brak mi jeszcze tego nawyku biegania z aparatem) i nie ma zdjęć zombie koktajlu czy upiornych burgerów, które szły szybciej niż słodycze... no ale to była impreza dla krwiożerczej ekipy, więc mięcho jak najbardziej... ;)
tak właśnie wyglądały owe upiorne burgery |
a tak, mniej więcej, zombie koktajl |
Jakiś czas temu rozmawialiśmy sobie z moim Połówkiem na temat świat w PRL- jak to nic nie było i święta były prawdziwie świąteczne, bo w końcu coś było. Pomarańcze obojgu nam do tej pory kojarzą się ze świętami, mimo że można je kupić wszędzie i o każdej porze. Ale już tak nie smakują... W każdym razie wspominaliśmy te nasze dziecięce święta i przypomniałam sobie o tej bajce, amerykańskiej a jakże, której tytułu niestety po prostu nie znaliśmy. Ale natychmiast z Połówkiem zaczęliśmy szperanie w internecie w jej poszukiwaniu. W końcu po wielu próbach udało się wpaść na jej trop. Niestety nie znaleźliśmy wersji polskiej, ale już nawet ten fragment ożywił nasze wspomnienia.... <:) "The Christmas Toy"
Impreza super! Widać, że dzieciaki bawią się świetnie :) I to najważniejsze!! I czemu to ma być gorsze od balu czy pochodu świętych? Takie samo przebieranie ;) Szkoda gadać...
OdpowiedzUsuńKojarzę tego tygryska ;)
OdpowiedzUsuńMoje wspomnienia około bożonarodzeniowe , budził teatr dla dzieci TVP ,,Największy Krasnal świata,, ...żałuję że nie można tego powtórzyć...