Duży pokój, salon, pokój gościnny, sypialnia, gabinet tudzież miejsce do pracy w jednym- oto on, nasz pokój, duży pokój, szumnie zwany salonem. A właściwie to miejsce w którym toczy się nasze życie... miejsce w którym spędzamy najwięcej czasu, śpimy, rozmawiamy, oglądamy, czytamy, odpoczywamy. Na tej mojej cudnej kanapie (o której pisałam tutaj) spędzamy wieczory... ja, On i Ona, z naszymi książkami, laptopami, pilotami od telewizora... niby każdy w swoim świecie, w swoich myślach, ale jednak razem :) Na zdjęciach wersja czysta, ułożona, wystylizowana, na co dzień tak pięknie nie wygląda, w końcu tu się mieszka ;)
literatura wnętrzarska- pasja moja... i Potomki w nieco mniejszym stopniu też, póki co na etapie urządzania wnętrza dla Monsterów ;)
a jak już tak na tej kanapie, wśród tych poduch siedzimy to lubimy też coś przegryźć, np. jakieś ciasto czekoladowe :)
oryginalny przepis pochodzi z poezja-smaku.pl
- 2 tabliczki gorzkiej czekolady
- 1 kostka masła
- 2 szl. mielonych migdałów
- 1,5 szl. cukru trzcinowego
- 5 jajek
- szczypta soli
- Czekoladę i masło rozpuszczamy w kąpieli wodnej, mieszamy i odstawiamy do ostygnięcia.
- Cztery żółtka i jedno całe jajko ubijamy z cukrem na pulchną masę. Następnie dodajemy rozpuszczoną czekoladę i migdały.
- W drugim naczyniu ubijamy na sztywno białka ze szczyptą soli.
- Pianę dodajemy stopniowo do masy czekoladowej i delikatnie mieszamy.
- Przekładamy do tortownicy o średnicy 20-21 cm wyłożonej papierem (bądź wysmarowanej masłem i wysypanej mielonymi migdałami)
- Pieczemy ok. 45 min w 170º C (z termoobiegiem) lub 180º C (bez termoobiegu)
W oryginalnym przepisie polecają podawać z gałką lodów. Ja osobiście ciasto robiłam dwa razy, za pierwszym razem pominęłam migdały, za drugim (na zdjęciu) zamieniłam migdały na orzechy ziemne niesolone i osobiście uważam, że można się bez jakichkolwiek dodatków obejść. Ciasto samo w sobie jest cudnie czekoladowe, wilgotne i słodkie. Połówek mój ciast nielubi, ale to ciacho po prostu wchłania. Szczerze polecam i pozdrawiam :)
U nas też życie toczy się głównie w jednym pokoju. Niby każdy robi coś swojego, ale jednak obok siebie :)
OdpowiedzUsuńTak jest chyba najfajniej, myślę że gdybym nawet miała 200m powierzchni mieszkaniowej, pewnie nadal siedzielibyśmy w tych powiedzmy 20 ;)
Usuń